8 grudnia, 2015
Sakura nie była pewna, czy dobrze zrobiła mówiąc Hotaru
prawdę. Kobieta wysłuchała jej uważnie, nie przerywając ani razu. A potem jakby
nigdy nic przytuliła ją, dając tym gestem jej tyle wsparcia, ile tylko mogła.
Haruno miała nadzieję, że rozmowa pomoże, sprawi, że obawy się rozmyją. Ale nie
zmieniło się nic. Wręcz przeciwnie — doszedł lęk, że wplątała Hotaru w coś, w
co nie powinna.
Sakura po zakończeniu pracy miała iść na uczelnię, ale po
raz pierwszy postanowiła opuścić zajęcia. Czuła się wyprana emocjonalnie i nie
miała w sobie cienia chęci by siedzieć w gronie ludzi i udawać, że wszystko
jest w porządku.
Wracając do domu złapała się myśli, że wciąż nie odnalazła
swoich kluczy. Nadal nie mogła pojąć, gdzie je zawieruszyła; zawsze przecież
miała je w torebce. A tu nagle zniknęły. Na szczęście Ino pracowała dziś w
domu, więc Sakura nie odbiła się od drzwi.
— Odpuściłaś sobie zajęcia? — zapytała Yamanaka po
wpuszczeniu Sakury do mieszkania.
— Nie czuję się dziś na siłach.
Ino stanęła w korytarzu i obserwowała Sakurę, jak zdejmuje
buty, a następnie zakłada kapcie. Kiedy Haruno miała ją minąć zapytała:
— Co się wczoraj wydarzyło?
Sakura poczuła jak mięśnie jej się spinają. Nie zatrzymując
się poszła do kuchni, gdzie wstawiła wodę w czajniku, z szafki nad zlewem
wyciągnęła dwa kubki i postawiła na blacie. Czuła na sobie wyczekujące
spojrzenie Ino. Wsypując liście herbaty Matcha Haruno nie mogła zapanować nad
drżeniem dłoni.
— Spotkałam Sasuke — mruknęła. Odstawiła pojemnik z herbatą
i wsparła się o blat. Odetchnęła głęboko. — To było przerażające.
Ino zbliżyła się i pogładziła ją po plecach.
— Zrobił ci coś? — zapytała z przejęciem.
Sakura pokręciła głową.
— Sama jego obecność mnie sparaliżowała.
Woda się zagotowała. Kiedy obie herbaty się parzyły, Sakura
z Ino zasiadły przy małym stoliku pod ścianą.
— Naruto też jest w Osace — powiedziała Sakura, wpatrując
się w swoje dłonie. — Nie wiem, czego oni tutaj szukają, ale mam wrażenie, że
ich obecność to zły omen.
— Osaka to duża aglomeracja, ale może to był zwykły zbieg
okoliczności? Wiem, że nie chcesz mieć już z nimi nic wspólnego i pragniesz
odciąć się od przeszłości. Nie traktuj tych spotkań jakoś szczególnie. Raczej
nie o ciebie im chodziło.
Ino była tak spokojna, że Sakura zaczynała jej tego
zazdrościć. Też chciałaby mieć takie życie — beztroskie i nieskomplikowane, bez
ciągłego oglądania się za siebie.
— Sasuke był poruszony tym spotkaniem — wyjaśniła Haruno. —
Mówił, że mnie szukali. Boję się, że jak już wie, gdzie jestem, to nie odpuści.
— Myślisz, że wciąż cię kocha?
Sakura uniosła kącik ust. Sasuke Uchiha. Jej pierwsza
prawdziwa miłość. Nie raz zastanawiała się, czy gdyby nie tamte zdarzenia to
dziś nadal byliby razem? A może życie i tak rozdzieliłoby ich drogi? Ich
związek nie był usłany różami.
Zdarzało jej się za nim tęsknić.
— Nie znasz go, jak coś sobie postawi za cel to łatwo nie
odpuści. Jeśli pozostanie w Osace to dokopie się do prawdy.
Ino spojrzała w kierunku korytarza. Sakura dopiero teraz
uzmysłowiła sobie, że Keiji był w domu.
— Nie poszedł do szkoły? — zapytała z wyrzutem.
— Odwołali ostatnie lekcje, nauczycielka muzyki się nie
zjawiła. A właśnie. — Ino wstała od stołu i poszła na korytarz. Sakura
usłyszała jak otwiera i zamyka szufladę. Yamanaka wróciła z białą kopertą. —
List do ciebie.
Sakura nie wyciągnęła dłoni po kopertę. Patrzyła się na nią
podejrzliwie, jakby zaraz miało coś wstrętnego z niej wyskoczyć. Dopiero, kiedy
Ino położyła list na stole, Sakura odważyła się go dotknąć. Przysunęła kopertę
do siebie i ku rozczarowaniu nie zobaczyła nadawcy.
To nie był dobry znak.
— Myślisz, że to od Sasuke? — zapytała Ino, biorąc swój
kubek z herbatą.
— Skąd miałby wiedzieć, gdzie mieszkam? Nie sądzę, by
wczoraj mnie śledził.
Sakura schowała dłonie po stół i wpatrywała się z pismo na
kopercie. Nie poznawała go. Nie podobało jej się to.
— Och, dajże spokój, panikujesz bez potrzeby! — Ino
odstawiła kubek na stół i zręcznym ruchem zabrała kopertę. Sakura nie zdążyła
zaprotestować, a koperta została rozdarta i Ino wyciągnęła złożoną kartkę. Bez
zastanowienia rozprostowała ją i spojrzała na treść. Sakura zobaczyła jak na
twarzy przyjaciółki maluje się konsternacja.
— To mamy zagadkę — skwitowała Yamanaka i odwróciła list w
stronę Haruno. Kobieta zmarszczyła brwi przyglądając się rzędowi cyfr. Wzięła
kartkę do ręki.
— Współrzędne?
Ino skrzyżowała dłonie pod biustem.
— Chcesz to sprawdzić?
Instynkt podpowiadał Sakurze, że to nie był najlepszy
pomysł. Podskórnie czuła, że to jakaś pułapka.
— Nie. Wywal to.
Ino zabrała list i jeszcze raz mu się przyjrzała.
— Jesteś pewna?
— Oczywiście! Nie będę ryzykować!
Yamanaka wzruszyła ramionami, zmięła kartkę i wyrzuciła do
kosza. Sakura odetchnęła. Czuła, że mięśnie ma napięte jak postronki. Ostatnia
doba była dla niej jednym wielkim stresem, musiała znaleźć ujście dla emocji.
— Zróbmy sobie jakiś seans, co? Znajdź najgłupsze filmy i
zalegnijmy na kanapie z piwem i popcornem.
Ino przyjęła ten pomysł z szerokim uśmiechem.
— Czasem potrafisz powiedzieć coś z sensem, wielkie czoło.
— Nigdy ci się to nie znudzi?
— Przenigdy.
Sakura posłała Ino niewymuszony uśmiech i postanowiła wziąć
na dobry początek drugiej połowy dnia relaksującą, aromatyczną kąpiel.
Kiedy po wstępnym myciu była już w wannie, a aromat lawendy
wypełniał niewielką przestrzeń Sakura poczuła się senna. Powieki same zaczęły
jej opadać, a ciało się rozluźniać. Gdzieś na ostatnim pograniczu świadomości
usłyszała jeszcze trzaśnięcie drzwiami i umysł ogarnęła niezmącona cisza.
***
Ino nie wiedziała czy dobrze postępuje. Ale jej ciekawska
natura była zbyt nieposkromiona, żeby odpuszczać.
Kiedy tylko Sakura zniknęła w łazience, Ino wyciągnęła
kartkę ze śmietnika i poszła do sypialni. Odpaliła laptopa i niecierpliwe
stukała opiłowanymi paznokciami o blat biurka. Nie minęło pół minuty i włączyła
przeglądarkę, znalazła stronę z wyszukiwaniem lokalizacji po współrzędnych i
zaczęła przepisywać cyfry.
Z szybko bijącym sercem wcisnęła enter. System przemielił
dane i oczom Ino ukazała się Osaka z zaznaczonym na czerwono punktem.
Przybliżyła widok mapy. Przeczytała nazwę lokalizacji. To było zaledwie
kilkanaście kilometrów od nich! Samochodem pokonałaby drogę w mniej niż
dwadzieścia minut.
Uśmiechnęła się po nosem, ale zaraz ogarnęło ją wahanie.
Sakura nie bez powodu się bała. Nauczona przez życie unikała wszystkiego, co
mogło stanowić zagrożenie. A ten list to była jawna prowokacja.
Ale czy mogło coś jej się stać w publicznym miejscu? W parku
bywało sporo ludzi, a mieli środek dnia. Może tu nie było żadnego zagrożenia?
Ino wpatrywała się w ekran monitora, bijąc się z myślami,
kiedy zadzwoniła jej komórka. Zerknęła na ekran, zobaczyła, że dzwoni Kiba i
odrzuciła połączenie.
Jeszcze raz zerknęła na monitor komputera i postanowiła. Tam
nie mogło jej się nic stać. Pojedzie i się rozejrzy, nic więcej.
Nim wyszła z mieszkania zajrzała jeszcze do Keijiego, ale
chłopak, zwrócony plecami do drzwi, był tak pochłonięty graniem na konsoli, że
nawet nie dostrzegł jej obecności.
Ino zabrała z komody w korytarzu klucze od samochodu,
wskoczyła w kozaki i grubą, puchową kurtkę i pospiesznie opuściła mieszkanie, niechcący
trzaskając drzwiami.
Na szczęście nie były to jeszcze godziny szczytu i zdołała
uniknąć korków. Wprawdzie na jednym ze skrzyżowań miała miejsce stłuczka i
przez to droga jej się wydłużyła, ale po trzydziestu minutach była u celu.
Zaparkowała na jednym z wolnych miejsc przy muzeum historii i popatrzyła na
widok rozpościerający się po drugiej stronie ulicy. Szpaler nagich drzew
ukrywał park, który był jej celem. Pomiędzy przejeżdżającymi samochodami
zobaczyła, że po dziedzińcu nie kręciło się zbyt wielu ludzi.
Pogoda nie sprzyjała spacerom.
Ino ponownie naszły wątpliwości; szybko je uciszyła. Nic jej
nie groziło. Ale na wszelki wypadek wyciągnęła ze schowka gaz pieprzowy.
Przeszła na drugą stronę ulicy, poszła wzdłuż chodnika,
szukając wzrokiem pomnika Kyoikuto*, a kiedy dostrzegła jego zarys pomiędzy
nagimi gałęziami drzew zeszła po kamiennych stopniach na betonową ścieżkę.
Przystanęła. Po parku Kyoikuto spacerowały pojedyncze osoby, żadna nie wydawała
się podejrzana.
Ino zeszła po kolejnych stopniach i podeszła do ławki
umieszonej pomiędzy drzewami wiśni. Utkwiła wzrok w kwadratowym pustym placu
zasypanym śniegiem.
Miejsce było bardziej opustoszałe niż by tego chciała, ale nic
nie wzbudzało w niej niepokoju. Po drugiej stronie placu za drzewami miłorzębu dwuklapowego
widziała zarys kamiennej fosy zamku Osaka, kilkoro ludzi robiło sobie właśnie
zdjęcie na jej tle.
Miała czegoś poszukać? A może ktoś czekał na przyjście
Sakury?
Ino zaczęła iść przez plac rozglądając się na boki. Sunęła
wzrokiem po ławkach wyciosanych z kamienia, potem po drzewach okalających plac.
Naszła ją myśl, że może powinna zajrzeć do śmietników, ale pokręciła głową. Nie
zamierzała się wydurniać.
Poirytowana stanęła na środku placu i omiotła wzrokiem
okolicę. Czyżby przyjechała na darmo?
Yamanaka utkwiła spojrzenie w pomniku. Patrzyła na jego
kamienne jasne ściany, póki kruk nie przemknął koło niej. Czarne ptaszysko
wylądowało na białym, metalowym ogrodzeniu i spojrzało w jej stronę.
Wtedy to dostrzegła. Niepozorny czerwony woreczek zawieszony
na płocie. Serce zabiło jej mocniej. Popatrzyła na boki — nikt jej się nie
przyglądał. Ruszyła w stronę pomnika. Najpierw niespiesznie, ale im bliżej była
tym mocniej ją coś ciągnęło. Schody pokonała już susami.
Wzięła woreczek w dłonie i poczuła coś twardego. Poruszyła
zawartością. Usłyszała znajomy metalowy odgłos. Otworzyła i sięgnęła do środka.
Dotknęła palcami zimnego metalu i bez wahania wyciągnęła zawartość.
Poczuła jak żołądek kurczy jej się do rozmiaru orzecha
włoskiego, kiedy zobaczyła mały różowy brelok w kształcie puchowej kulki
doczepiony do kluczy.
Kluczy należących do Sakury.
*Pomnik Kyoikuto – pomnik zbudowany w 1936 roku ku pamięci
nauczycieli i dzieci, których zabił tajfun Muroto w 1934 roku.
Ciekawa jestem, co teraz zrobi Ino. Nie byłaby w stosunku do Sakury w porządku, gdyby przemilczała swoją wyprawę do parku i nie wspomniała o znalezisku, z drugiej strony... ja na miejscu Sakury po czymś takim wpadłabym z panikę i bała się nawet we własnym domu. Niby jeszcze nic się nie wydarzyło, ale już jest czego się obawiać. Chyba na jej miejscu przestałabym dziecko wysyłać do szkoły, bojąc się, że coś mu się stanie i uciekła.. cholera wie gdzie. Więc pewnie Ino o niczym jej nie wspomni i Sakura będzie dalej żyła w nieświadomości, dopóki coś się nie stanie, mam rację?
OdpowiedzUsuńZwiązek Sakury i Sasuke dyplomatycznie przemilczę ;D
Rozdział dłuższy niż poprzedni, ale też za krótki o jakieś... 5 razy ;-). Postaraj się bardziej :D
Pozdrawiam!
Ja długich rozdziałów nigdy nie pisałam i nie sądzę, żeby miało się to zmienić. :P
UsuńTak,wiem, nie jesteś fanką SakuSasu. :D A co do Ino, czy powie, czy nie, to się okaże, ale masz rację. Sakura w swoim życiu doświadczyła wystarczająco dużo, że teraz mogłaby zacząć bać się własnego cienia. ;)
Znowu kolejne zagadki dochodzą! :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że Ino pojechała. Ciekawe tylko, jak Sakura zareaguje, o ile jej Ino powie, a mam nadzieję, że powie.
Wyczuwam krew i trupy.
Straaasznie mnie ciekawi, kiedy będzie następny rozdział - uchylisz rąbka tajemnicy? ;)
Pozdrawiam gorąco!
Tak, tajemnice się mnożą, wiem. :D
UsuńNiestety, nie wiem, kidy pojawi się kolejny rozdział - jeszcze nie zaczełam go pisać. :P
O kurde! Ino to było takie głupie, takie nierozważne. Bałam się o nią, kiedy czytałam, jak udała się na miejsce. Twoje rozdziały naprawdę wkręcają, ale dołączę się do wspólnego chóru: jak się zaczynam wkręcać, to już nie ma w co xd Zgroza! Z drugiej strony dobrze, że tam poszła, bo teraz wiedzą z czym się mierzą. tak żyłby w nieświadomości, że ktoś może wejść do ich mieszkania.
OdpowiedzUsuń