7 grudnia, 2015
Chociaż synoptycy od kilku dni zapowiadali silne opady
śniegu, Sakura Haruno opuściła tego ranka mieszkanie w adidasach, jeansach z
dziurami i kurtką bomberką na ramionach. Nie przejmując się, że termometry
pokazywały zerową temperaturę, owinęła szyję czarnym szalem i z dłońmi
wciśniętymi w kieszenie kurtki zaczęła przemierzać ulice osiedla.
Szła szybkim tempem, patrząc przed siebie. Minęła rozległy
parking i pusty plac zabaw, a kiedy doszła do skrzyżowania, skręciła w lewo. Po
drugiej stronie ulicy widziała dzieciaki, taszczące plecaki, lub torby i
zmierzające do szkoły podstawowej. Podskakiwały i głośno rozmawiały, nawet
samochody przecinające jezdnię nie potrafiły zagłuszyć ich gwaru.
Kiedy Sakura dotarła do cukierni mieszczącej się na rogu
ulicy i naprzeciwko komisariatu policji, było dziesięć po ósmej.
Weszła frontowymi drzwiami i od razu spotkała się z
niezadowolonym spojrzeniem swojej przełożonej, Hotaru Murase. Niska kobieta o
krągłych kształtach skrzyżowała ręce pod dorodnym biustem i stanęła Sakurze na
drodze.
— Znowu się spóźniłaś — powiedziała. — To już trzeci raz w
tym tygodniu. Wesz, co to oznacza?
— Mamy środę? — zironizowała Sakura. Pożałowała jednak,
kiedy zobaczyła jak spojrzenie starszej kobiety ciemnieje. Była pewna, że zaraz
usłyszy piękną wiązankę przekleństw i groźby o potrąceniu z pensji, ale nagle
jakby całe powietrze zeszło z Hotaru.
Kobieta westchnęła z rezygnacją, obróciła się tyłem do
Sakury i pomaszerowała na zaplecze, po drodze zabierając ścierkę z jednego ze
stolików.
Haruno poczuła się głupio. Wiedziała, że ostatnie, co
powinna, to być nieprzyjemną dla kobiety, która ją zatrudniła i jeszcze
potrafiła zapłacić ekstra za dodatkową ilość obowiązków. Nie mówiąc o tym, że
ta kobieta dała jej w ciągu ostatnich dwóch lat więcej zrozumienia i empatii,
niż cała masa ludzi w ciągu jej dwudziestotrzyletniego życia.
Sakura podążyła za Hotaru z zamiarem przeprosin. Weszła na
zaplecze i znalazła Murase siedzącą przy okrągłym stoliku. Sprawiała wrażenie
przygnębionej i Sakura poczuła złość na siebie.
— Pani Hotaru, przepraszam. Nie chciałam być arogancka —
powiedziała szczerze. — Po prostu…
Kobieta pomachała dłonią i uśmiechnęła się słabo, jednak
Sakura wiedziała, że daleko było temu gestowi do szczerości.
— Wiem, dziecko. Wiem.
Sakura podeszła do stolika i dopiero teraz dostrzegła jak
blada jest Murase. Nagle wydała się Sakurze niebywale zmęczona i starsza o jakieś
dziesięć lat.
Coś Haruno ścisnęło za serce.
— Wszystko w porządku? — zapytała. Kobieta nie odpowiedziała,
tylko odwróciła wzrok w kierunku drzwi do łazienki.
— Pani Hotaru, co się dzieje?
— Nic.
— Przecież widzę. Jeśli mogę…
— Powiedziałam, że wszystko w porządku! — Nagły wybuch
Murase tak zaskoczył Sakurę, że zaniemówiła. Postanowiła jednak się tym nie
przejmować.
Przez chwilę przyglądała się przełożonej w milczeniu, ale
widząc, że nie będzie dalszego ciągu rozmowy, skierowała się do niewielkiej
szatni.
Przebierając się w swój uniform ciągle analizowała zajście.
Nie potrafiła znaleźć racjonalnego wyjaśnienia. Odkąd znała Murase, nigdy nie
widziała, żeby była tak zdenerwowana. Postanowiła, że nie będzie się wtrącać.
Murase też nie pchała się niepotrzebnie z butami do jej życia. Mimo to, kiedy
Sakura wyszła na sklep i zobaczyła niemrawo krzątającą się Hotaru przy gablocie
z wypiekami znowu poczuła uścisk w sercu.
Zachowała jednak obawy dla siebie i uśmiechnęła się
pogodnie, kiedy do cukierni wszedł pierwszy klient.
***
Pokój dwieście cztery był w biurze policji jednym z wielu
pomieszczeń służącym przesłuchaniom. Na środku stał prostokątny stół z
przystawionymi do niego czterema krzesłami, z czego jedno zajmował już zakuty w
kajdanki mężczyzna.
Kiedy Itachi Uchiha wszedł do pokoju i spojrzał na
wychudzonego człowieka, od razu miał ochotę przekląć.
Zamknął za sobą drzwi i z teczką pod pachą stanął po
przeciwnej stronie stołu.
— Znowu się spotykamy, Sępie?
Mężczyzna tylko wzruszył ramionami. Rozparł się wygodniej na
twardym krześle i wbił znudzone spojrzenie w Itachiego.
Uchiha rzucił teczkę na stół i zajął krzesło.
— Daliśmy ci szansę. Twoja sprawa została umorzona, miałeś
się poprawić.
Mężczyzna przewrócił oczami.
— To nie ja — powiedział.
Itachi pokręcił głową i otworzył teczkę. Wyciągnął zdjęcia i
rzucił je na stół, prosto pod nos Sępa. Pozwolił mężczyźnie im się
przypatrywać. I widział, jak obojętność znika z bliznowatej twarzy, jak
popękane usta zaczynają drżeć, jak nozdrza rozszerzają się, by wciągnąć więcej
powietrza.
Facet był beznadziejnym kłamcą.
Uchiha zebrał zdjęcia i schował z powrotem do czarnej
teczki.
— Miałeś swoją szansę. Spieprzyłeś to. Wiesz, że teraz czeka
cię już proces, który wpakuje cię do więzienia?
Na twarzy Sępa pojawiły się kropelki potu.
— Gdyby chodziło o same podpalenia to może dwa lata i byłbyś
wolny — kontynuował Itachi. — Ale zabiłeś mężczyznę! Spaliłeś go żywcem! Jak
myślisz, ile to lat? Dziesięć, piętnaście?
Sęp spojrzał na detektywa i Uchiha z satysfakcją zobaczył
strach w jego ciemnych oczach.
— Przyznaj się, powiedz wszystko, a zmniejszymy wyrok.
Mężczyzna przełknął ślinę, potem spojrzał na swoje
nadgarstki w kajdankach.
— O ile? — zapytał.
— To już nie ode mnie zależy — powiedział zgodnie z prawdą
Uchiha.
— W takim razie nic nie wiem.
W Itachim aż zawrzało. Miał ochotę złapać cuchnącego sake
piromana za bluzę i nim porządnie potrząsnąć.
Zacisnął dłoń pod stołem i policzył do dziesięciu,
uspokajając nerwy.
— W porządku — powiedział. — Szybko przyjdzie ci żałować
takiej decyzji.
Itachi wziął teczkę i zebrał się do wyjścia. Kiedy sięgnął
do klamki usłyszał:
— Nie złapiecie go. On zawsze będzie dwa kroki przed wami.
Itachi posłał Sępowi zimne spojrzenie i bez słowa opuścił
pokój. Na korytarzu skinął na policjanta, który stał przy drzwiach w
oczekiwaniu, i ruszył w stronę schodów.
Biuro Uchihy mieściło się dwa piętra wyżej. Kiedy do niego
wszedł, zastał znajomy widok — Kakashi Hatake siedział przy swoim biurku, z
nogami wywalonymi na blat i czytał jakąś mangę. Na odgłos trzaśnięcia drzwiami
tylko zerknął znad książki ze znudzoną miną.
— Wziąłbyś się do roboty — warknął Uchiha, rzucił teczkę na
woje biurko i opadł na obrotowy fotel z głośnym westchnieniem.
— Młoda godzina. Poza tym, jestem tu od szóstej, musiałem
dokończyć raport z włamania.
Itachi odpalił komputer i otworzył jeszcze raz teczkę, z
którą był u Sępa. Zaczął przyglądać się zdjęciom z pożaru domu, w którym zginął
mężczyzna. Patrząc na zwęglone zwłoki, leżące na ziemi z charakterystycznym
przykurczem kończyn nie mógł pozbyć się wrażenia, że coś tu nie pasowało.
Sęp był już notowany za podpalenia. Jednak zawsze padało na
opuszczone budynki, magazyny, czy samochody. Był piromanem, którego to po
prostu rajcowało. Nie pasował na mordercę.
— A brałeś pod uwagę, że ktoś mu to zlecił, nie mówiąc, że w
środku jest człowiek? — zagadnął Kakashi.
Itachi pokiwał głową.
— Facet z jakiegoś powodu nie chce sypnąć — powiedział,
uderzając rytmicznie długopisem o blat biurka.
— A kiedy wyniki sekcji?
— Tsunade powiedziała, że postara się ogarnąć do jutra.
Kakashi znowu zapatrzył się w strony mangi, najwyraźniej
kończąc rozmowę.
Itachi westchnął i rozparł się na fotelu, zakładając ręce za
głowę. Przymknął oczy z myślą, że mała drzemka dobrze by mu zrobiła, ale wtedy
zadzwonił telefon.
Uchiha wyciągnął komórkę z kieszeni spodni. Kiedy zobaczył
na wyświetlaczu imię dzwoniącego uniósł brew.
Odebrał.
— Ktoś cię napadł, że sobie o mnie przypomniałeś? —
powiedział żartobliwie.
Po drugiej stronie usłyszał parsknięcie.
— Też cię miło słyszeć, braciszku. Dzwonię, bo mam sprawę.
Itachi nie powstrzymał się od uśmiechu.
— Sasuke Uchiha jak zawsze konkretny, co?
— Jestem w Osace i chcę się spotkać. Kiedy będziesz miał
czas?
Itachi zmarszczył brwi, wyczuwając zdenerwowanie w głosie
brata. Zerknął na zegarek na lewym nadgarstku.
— W sumie to mogę nawet teraz.
— Dobra, to zaraz prześlę ci adres. Na razie.
Itachi nie zdążył nawet otworzyć ust, a połączenie zostało
zakończone.
Westchnął. Przez głowę przeszła mu myśl, że jego brat
wpakował się w jakieś bagno.
To była już tradycja.
***
Tego dnia ruch nie był zbyt duży.
Po podaniu klientowi papierowej torby z kawałkiem ciasta
truskawkowego, Sakura zerknęła na zegar ścienny wiszący nad wejściem do
zaplecza. Zbliżała się jedenasta, co oznaczało, że zaraz miała przyjść Akira,
współpracownica.
Sakura, widząc, że na sklepie jest pusto, pomyślała, by
wyjść odrobinę wcześniej i zdążyć na wcześniejszy autobus. Do zajęć na uczelni
miała jeszcze czas, ale chciała wykorzystać tę wolną chwilę na powtórzenie
materiału z anatomii. W końcu zbliżały się egzaminy.
Z zaplecza wyszła Hotaru i Sakura uśmiechnęła się do niej, a
pytanie miała już na końcu języka, kiedy usłyszała, jak ktoś wchodzi.
Natychmiast odwróciła się przodem do klienta i zamarła.
Mężczyzna ściągnął kaptur z głowy i potarmosił jasne włosy.
Sakura poczuła jak czas zwalnia. Zmartwiała patrzyła na
wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę, który w końcu zawiesił wzrok na niej.
Jego niebieskie oczy nadal były tak samo niezwykłe.
— Niemożliwe — usłyszała jego głęboki głos. Niby się
zmienił, a wciąż brzmiał tak podobnie. — Sakura-chan?
Poczuła ucisk w okolicy serca, kiedy usłyszała swoje imię z
tą pieszczotliwą nutą. Zacisnęła szybko dłonie na materiale fartucha, starając
się nie rozpłakać.
— Nie wierzę! — Naruto Uzumaki podszedł do lady i położył
dłonie na blacie. Uśmiechał się szeroko.
Zadzierając głowę do góry, Sakura zdała sobie sprawę, jak
bardzo się zmienił.
Zmężniał, chłopięce rysy twarzy zniknęły, czuć było od niego
siłę. Ale uśmiech pozostał tak samo pogodny i szczery.
— Naruto… — wyszeptała, czując pustkę w głowie. Kompletnie
się tego nie spodziewała. Była pewna, że przeszłość ma już dawno za sobą i nigdy
nie będzie musiała do niej wracać.
Pomyliła się.
— Siedem lat, Sakura-chan. Gdzieś ty była, kobieto?
Poczuła uścisk w żołądku. Odsunęła się od Uzumakiego.
— Wyjechałam — powiedziała zdawkowo. Miała nadzieję, że
Uzumaki nie wyczuł drżenia w jej głosie. Nie chciała, żeby drążył temat.
— Tyle to zauważyłem. Ale dlaczego? Opuściłaś Konohę bez
słowa. Twoje wujostwo nic nie chciało nam powiedzieć.
Sakura poczuła się nagle przytłoczona jego obecnością. Nie
chciała być bombardowana pytaniami, na które nie była gotowa udzielić
odpowiedzi.
— Naruto, przepraszam, ale jestem w pracy. To nie jest
miejsce na takie rozmowy — powiedziała chłodno.
Zobaczyła, że pogodny wyraz twarzy mężczyzny znika.
— W porządku. Wybacz, nie chciałem być natarczywy. Po
prostu…
—Wiem.
Sakura dostrzegła szczery smutek w oczach Naruto i poczuła
się źle. W swoim życiu spotkała tylko garstkę osób, które mogłaby nazwać
przyjaciółmi. Naruto był jednym z nich. Kiedy opuszczała Konohę siedem lat
temu, wiedziała, że to jemu sprawi największy zawód.
— Sakura-chan…
— Idź już — ucięła, nie chcąc słuchać jego próśb.
Wiedziała, że w tym momencie go rani, ale nie mogła dopuścić
Naruto do swojego życia. Tak jak nikogo z tamtego okresu.
Naruto wyglądał na rozczarowanego, ale nie powiedział nic
więcej. Powiódł tylko wzrokiem po gablotach z wypiekami, po czym ostatni raz
spojrzał na Sakurę i powiedział:
— Dobrze było cię zobaczyć.
Kiedy drzwi się za nim zamknęły, Sakura poczuła, że musi się
czegoś złapać. Oparła się plecami o ścianę i odetchnęła głęboko. Hotaru, która
cały czas przyglądała się zza rogu powoli do niej podeszła.
— Wszystko w porządku? — zapytała.
Sakura chciała coś powiedzieć, ale poczuła łzy pod
powiekami. Zasłoniła twarz dłonią i osunęła się na ziemię, dusząc w sobie
szloch.
Murase ukucnęła przy niej i Haruno poczuła jej ciepłe dłonie
na ramieniu. Kiedy spojrzała na zatroskaną twarz przełożonej, coś w niej pękło
i rozpłakała się.
***
Itachi Uchiha nie zdziwił się, kiedy zajechał na rozległy
parking pod szeregiem parterowych budynków. Nie zdziwił się też, kiedy znalazł
dokładny adres i okazało się, że jest to klub bokserski. Jego brat uwielbiał
boks.
Przeszedł się krótkim korytarzem i zajrzał do pierwszej sali
na lewo. Okazała się ogromna, z kilkoma ringami podłogowymi, workami
treningowymi i kilkunastoma mężczyznami trenującymi zacięcie. Po sali szło echo
rytmicznych uderzeń i okrzyków.
Itachi szybko wyłapał wzrokiem swojego młodszego brata. Stał
do niego tyłem i ćwiczył ciosy na worku treningowym.
Uchiha podszedł do Sasuke podziwiając jednocześnie jego
szybką pracę rąk i nóg. Pamiętał, jak kiedyś jego młodszy brat nie potrafił
nawet obronić się przed kolegami z klasy. Teraz zapewne rozłożyłby na łopatki
dwóch naraz i dobrze by się przy tym nie spocił.
Ich spojrzenia się skrzyżowały i Sasuke wyprostował się,
łapiąc oddech.
— Szybko się zjawiłeś — powiedział, ściągając rękawice.
— Nie mam całego dnia.
Sasuke skinął głową, odłożył rękawice na ławkę i zabrał
butelkę wody.
— Chodź na korytarz — powiedział.
Kiedy znaleźli się poza salą, Sasuke wyciągnął z kieszeni
dresowych spodni kartkę zgiętą na pół. Podał ją Itachiemu.
Rozłożywszy ją, Uchiha zobaczył imię i nazwisko. Zmarszczył
brwi i popatrzył na brata niezadowolony.
— To dlatego jesteś w Osace?
Sasuke upił łyk wody i westchnął. Poczekał, aż dwóch
napakowanych facetów ich minie i zniknie w sali.
— Wiem, co powiesz. Miałem z tym skończyć.
— Dziwię się, że nikt ci jeszcze łba nie odstrzelił —warknął
Itachi.
Sasuke uśmiechnął się kącikiem ust.
— Wierz mi, próbowali.
Itachi zgniótł świstek kartki i rzucił go pod nogi bratu.
— Zapomnij. Nie będę ci pomagał w samobójstwie.
Nie zamierzał ciągnąć dalej tej rozmowy. Minął Sasuke i
ruszył szybkim krokiem w stronę wyjścia.
— Nie chcesz wiedzieć, kto zabił Izumi? — Padło.
Itachi zatrzymał się w pół kroku czując, jak zalewa go fala
irytacji. Spojrzał na Sasuke przez ramię.
— Ani mi się waż — warknął.
Ale Sasuke się nie przejmował.
— Od trzech lat szukasz jej mordercy. Ci ludzie, których ja
ścigam żyją w półświatkach. Narkotyki, handel ludźmi, gwałty!
— Przestań pieprzyć! Może jeszcze brniesz w to bagno dla
mnie, co? Może stałeś się Łowcą, bo chodzi o Izumi?
Sasuke parsknął.
— Aż tak sentymentalny nie jestem.
Itachi nie śmiał w to wątpić.
— Nie pomogę ci. Chcesz dorwać tego kolesia? Radź sobie sam.
A mordercą Izumi zajmę się ja.
Uchiha znów ruszył do wyjścia, nie parząc więcej na brata.
Opuścił klub z drażniącym przeświadczeniem, że to nie było ich ostatnie
spotkanie w Osace.
Autorka: Rozdział pierwszy za nami. Jest typowo
wprowadzający, więc i akcji niewiele. Ale już z dwójeczką się to zmieni. Mam
nadzieję, że historia przypadnie wam do gustu. :)
Od razu w gwoli wyjaśnienia, patrzcie na daty u góry
rozdziałów, ponieważ będą przeskoki w czasie. Historia będzie poruszać się na
dwóch płaszczyznach i tak naprawdę splatać będą się w niej wątki kilku bohaterów.
Jeśli początkowo coś będzie niejasne, to się nie przejmujcie, panuję nad
fabułą, a pewne niedopowiedzenia będą celowe.
To na tyle.
Pozdrawiam!
Bardzo mi się podoba, rozdział wprowadzający, ale jednak jakiś już pierwszy poważny zarys jest.
OdpowiedzUsuńTeraz mnie ciekawi, dlaczego Sakura opuściła Konohę, no i w jaki sposób będą powiązane ze sobą sytuacje z przeskoków w czasie ;)
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;)
Kochana, wszystko w swoim czasie. :D Teraz musę pilnować tych przeskoków, żebym czegoś nie spartoliła. xD
UsuńPozdrawiam!
Ha!
OdpowiedzUsuńNareszcie jestem aby zostawić komentarz. #pisanielicencjatuwciąga
Rozdział jak zwykle pochłonął mnie bez reszty. Bardzo się cieszę, że zaczynasz nowe opowiadanie i jesteś tak aktywna twórczo ostatnimi czasy!
Nie ma to jak odpocząć od obowiązków przy dobrym kawałku prozy.
Ta aura zagadki, tajemniczości i niewyjaśnionych zbrodni przyjemnie drapie i uzależnia. Mam nadzieję, że mimo wszystko nowy rozdział będzie niedługo!
Pozdrawiam ciepło ;)
Cieszę się, że moja twórczoś pomaga ci się zrelaksować. :D
UsuńStyczeńto okrutny czas dla studentów, wiem z własnego doświadczenia. xd Ale ja akurat mam to już za sobą. ;D
Życzę powodzenia w egzaminach!
Hej!
OdpowiedzUsuńWprowadzenie jak dla mnie bardzo na plus, bo w tym momencie jestem zaintrygowana. Pytania układają mi się w głowie i czekają na wyjaśnienia :)
Dlaczego Sakura wyjechała tak nagle? O co chodzi z Sasuke jako Łowcą?(tu muszę przyznać, że najbardziej mnie to zaciekawiło), relacje Itachi x Sasuke, coś jest na rzeczy i również mnie to zastanawia.
Bardzo duże pole do popisu w takiej historii i coś czuję, że to ci się uda. Generalnie twoje kryminalne historie mi się podobają, to pewnie duża zasługa.
Życzę weny!
Pozdrawiam♥
Tak, dużo pytań, mao odpowiedzi. :D Mam nadzieję, że dalsza histoia też będzie ci się podobać. ;) Ja sama najlepiej się czuję w historiach z tłem kryminalnym, więc tego u mnie chyba nigdy nie zabraknie. :P
UsuńUwielbiam historie z morderstwami! Dlatego cieszę się, że Twój nowy blog również będzie się na tym opierał :) Ajajaj tyle tajemnic, a tu wciąż tylko prolog i rozdział :< Jak na razie możemy przypuszczać, że jednym z zabójców prawdopodobnie jest ktoś nastoletni, ale... To i tak nam nic nie mówi, i myślałam, że będzie coś o nim wspomniane w rozdziale 1, ale skoro nic o nim nie znalazłam, to już wiem, że przez długi czas będziesz nas trzymać w niepewności :> TAK TRZYMAĆ!
OdpowiedzUsuńSam fakt, że występują dwaj bracia Uchiha jest przyciągający. Sasuke i Itachi - no kto ich nie kocha <3 Oboje mają swoje sprawy do rozwiązania, i niby są różne, a jednak mogą mieć coś ze sobą wspólnego. Śmierć Izumi mocno mnie zaintrygowała, mam dziwne przeczycie, że śledztwo prowadzone w jej sprawie odegra bardzo ważną rolę. Sep również wydaje się, jakby coś kombinował.
Wybrałaś Sakurze prace w miejscu, które uważam królestwo XD Uwielbiam ciasta, ciasteczka, różne wypieki. Kiedy mam czas wolny, sama biorę do łapek składniki i tworzę co nieco słodkiego, gdyż nie potrafię bez tego przeżyć. Cukiernia stanowi pewien paradoks, owe miejsce kojarzy się z czymś słodkim, a to własnie w takim miejscu szokujesz czytelników, że jednak Haruno posiada jakieś tajemnice. I to poważne, skoro się rozpłakała i przeprowadziła. I czyżby Naruto miał z tym coś w spólnego?
Niecierpliwie czekam na najnowszą notkę <3
O jezu, jaki długi komentarz. xD
UsuńKochaa, ja z niektórymi wątkami będe dość długo w niepewności trzymać, mm nadzieję, że do tego czasu nie oszalejecie przeze mnie. :D
Dwaj bracia Uchiha będą mieli dużo do powiedzenia, ale jeśli chodzi o Uchiha to nie tylko oni. xD
Haha, uwielbim cukiernie. Ciasta, ciasteczka i inne cuda. Ja do pieczenia mam dwie lewe ręce, więc nawet o tym nie myślę. :<
Dwójeczka się pisze, mam nadzieję skończyć ją w tym tygodniu. ;)
Dobra, kiedy jakąś godzinę temu komentowałam posty na Twoim drugim blogu, to napisałam, że "Instynkt" jest moim faworytem. Niestety, ale zmieniam zdanie!
OdpowiedzUsuńWszystko mi się tutaj podoba. Aura tajemniczości przyciąga mnie *-*
Dlaczego Sakura uciekła? Czy ma to coś wspólnego z Sasuke? Dlaczego rani Naruto? Czy naprawdę nie może mu zaufać? Przed czym ucieka? Jaki ma związek z morderstwami sprzed lat? Aaaaaaach, tyle pytań! Proszę, nie odpowiadają na żadne z nich. Chcę sama wszystko zgłębić.
Buzuaczki~
Dopiero prolog i jeden rozdział za mną, a ja już nie potrafię się zdecydować, co mi się w tym opowiadaniu podoba najbardziej. Może to, że uwielbiam kryminały, thrillery i ludzie tajemnice, a tutaj - tak mi się wydaje - będzie tego dużo? A może to wizja boksującego Sasuke? Wyobraziłam go sobie takiego lekko umięśnionego (bo przesada nie jest ładna) i spoconego po treningu i... ach. Nie wiem, ile lat muszę skończyć, żeby się odkochać i przestać do niego wzdychać w każdym opowiadaniu :D. Zastanawiam się, czy to w ogóle kiedykolwiek nastąpi. Więc dawaj dużo Sasu, proszę <3
OdpowiedzUsuńA Sakura... no jak to Sakura. Na razie jest mi obojętna. Jako że generalnie nie przepadam za tą postacią, to zazwyczaj jej nie lubię, ale czytałam takie blogi, których autorki naprawdę świetnie ją wykreowały, więc nie będę od razu spisywać jej na straty. Może jeszcze się polubimy :-)
Teraz fabuła. Mamy podpalenie, mamy kogoś, kogo z nieznanych powodów ściga Sasu i mordercę ściganego przez Itachiego. Do tego mamy jakiś dramat z przeszłości Sakury. Zastanawiam się, na ile te wątki prowadzą do tych samych osób, a na ile się po prostu splatają, bo mają jakiś punkt wspólny. Moja pierwsza myśl, to czy np. człowiek, którego szuka Sasu nie ma czegoś wspólnego z tym, co spotkało Sakurę? Zobaczymy, na razie mogę tylko gdybać :-)
Fajnie się zapowiada, jestem ciekawa, co dalej.
Pozdrawiam!
Miło cię u mnie gościć! ^^
UsuńHah, ak byłam młodsza to też bardzo do Sasuke wzdychałam - teraz już mi przeszło, aczkolwiek nadal go lubię. :D Mogę cię zapewnić, że braci Uchiha będzie sporo, zresztą w ogóle Uchiha w pewym momencie zdominują tę historię, ale cicho. :x
Wiem, że Sakura nie jest twoją ulubioną postacią, ale, dla ciebie niestety, bdzie w tej historii miała swoją rolę, więc jejnie unikniesz. Mam nadzieję, że chociaż będzie dla ciebie strawna :D
Dziękuję ci za komentarz! :)