Kiedy Mayumi Ueda otworzyła oczy, za oknem wciąż panowała
nieprzenikniona noc.
Przewróciła się na drugi bok z nikłą nadzieją, że jeszcze
zaśnie, ale wtedy zdała obie sprawę, że druga połowa łóżka jest pusta.
Przejechała dłonią po pościeli. Nie poczuła ciepła, więc
domyśliła się, że musiał wstać dosyć dawno.
Obróciła się na plecy i popatrzyła na cyfrowy budzik. Na
wyświetlaczu widniała trzecia w nocy.
Skierowała zmęczony wzrok w stronę nieprzymkniętych drzwi,
zastanawiając się, co ostatnio było tak ważne, że jej mąż stał się nocnym
markiem.
Kładła się spać, mąż siedział w biurze na parterze. Budziła
się, nie było go już w domu. Miała wrażenie, że egzystuje z jakimś przeklętym
duchem.
Mayumi podniosła się z łóżka, odnalazła kapcie wraz z
szlafrokiem i opuściła sypialnię. Planowała udać się do kuchni i zrobić sobie
herbatę. Sen na dobre ją opuścił, więc równie dobrze mogła popracować przy
komputerze.
Kiedy wyszła na korytarz uderzyła ją głucha cisza panująca w
domu. Potarła ramiona, czując chłód, mimo że dom był ogrzewany.
Chwyciła się poręczy i po ciemku zaczęła schodzić po krętych
schodach. Kiedy znalazła się na dole od razu zdała sobie sprawę, że coś było
nie tak. Na korytarzu panowało zimno, a kiedy Mayumi popatrzyła w kierunku
drzwi od biura męża, zobaczyła, że są otwarte na oścież. Światło ze środka
wylewało się mdłym snopem na korytarz. Słyszała też grające radio i szum wiatru
z dworu.
Mayumi chciała ruszyć w kierunku biura, ale coś ją
instynktownie powstrzymywało.
Obejrzała się za siebie, w głąb korytarza, prowadzącego do
salonu. Widziała tylko ciemność. Potem zrobiła niepewne kroki w stronę pokoju,
z którego słyszała muzykę. Dopiero, kiedy znalazła się blisko drzwi,
uświadomiła sobie, że to, co wzięła za grające radio było muzyką z pozytywki.
Ueda nie pamiętała by coś takiego mieli.
Zatrzymała się gwałtownie, kiedy muzyka zamilkła. Pomimo
przeraźliwego zimna, czuła, że cała się spociła.
Stała tuż przy drzwiach, nie będąc pewną, czy chce wiedzieć, co
kryje się w biurze jej męża.
Spojrzała w stronę schodów, przeklinając siebie, że w ogóle
wyszła z łóżka. Teraz nie miała odwagi tam wrócić.
Naraz usłyszała kroki i dostrzegła gwałtowny ruch w
ciemnościach korytarza.
Nim Mayumi zdała sobie sprawę, co się stało, leżała powalona
na panelach, a coś ciężkiego usiadło jej na biodrach. Pod palcami poczuła
materiał grubej kurki. Do jej nozdrzy dotarł zapach tytoniu i nieprzetrawionego
alkoholu.
Ueda dostrzegła błysk noża, ale dopiero po kilku sekundach,
kiedy ciepła krew zaczęła wypływać z rany w brzuchu zrozumiała, co się stało.
Leżała sparaliżowana, wykrwawiając się. Oprawca stanął nad
nią, a Mayumi zdziwiło, że nawet nie próbował ukryć swojej tożsamości. Przez
głowę przeszła jej myśl, że ostatnio w telewizji mówili o jakimś psychopacie,
mordującym ludzi w ich własnych domach.
Nie pamiętała jednak, by wspominali, że był to nastolatek.
Autorsko: No i zaczynamy nową historię. Nawet
nie wiecie, jak się nią jaram. :D
Od razu zaznaczę, że jest to historia, w której trupy, krew,
bluźnierstwa i inne mało moralne rzeczy będą lać się gęsto (chociaż nie na
początku). Dlatego na pewno nie będzie to historia dla tych, co wolą romanse i
subtelne sceny seksu. Zresztą, ci co czytali Instynkt już mnie trochę znają i
wiedzą, że nie jestem osobą, która ma delikatny i wyszukany język. xD
Prolog może nie nawiązuje do uniwersum Naruto, ale spokojna
wasza, przyjdzie czas, że zrozumiecie jego sens. :D
Rozdziały nie będą pojawiać się regularnie i myślę, że nie
częściej niż 1-2 razy w ciągu miesiąca. Będą jednak dłuższe od tych na
Instynkcie, więc proszę mi nie narzekać. ;)
Szablon, który widzicie jest chwilowy, zrobiony na szybko,
żeby blog jakoś wyglądał. xD
Rozdział pierwszy pojawi się pod koniec stycznia.
Pozdrawiam!
Nowy blog na nowy rok jest OK! xD
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. Znowu zagadki, znowu mało wiemy, ale będę się jarać każdym uchylonym rąbkiem tajemnicy!
A szablon mi tam się podoba. :)
Czekam na pierwszy rozdział i każdy kolejny :D
Pozdrawiam! <3
Fajnie, że szablon się podoba. :D I rozdział też. I w ogóle, fajnie, że jesteś. <3
UsuńI teraz kolejne opowiadanie będzie chodzić mi po głowie! Ani na chwilę nie da się (i nie chce) od ciebie oderwać!
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. Jestem pod wrażeniem, że nawet w tak krótkiej i "nic nie znaczącej" scenie zbudowałaś klimat, który wciągnął mnie na dobre kilka minut.
PS. Wiem, że może się czepiam ale... 1996 rok i komputer w domu? Jakoś mi się to gryzie. Nie żeby było to nie możliwe, jednak wydaje mi się tak mało popularne, że w głowie szukałam jakiegoś wyjaśnienia. Czy rodzina była niezwykle bogata? Gdzie pracowała ta kobieta? Itd...
Cieszę się, że cię zainteresowałam. :) Mam nadzieję, że historia przypadnie ci do gustu. ;)
UsuńNie wiem, czy komputery były wtedy mało popularne, ja w domu swojego pierwszego kompa miałam w 1999, więc czemu w Japonii ktoś nie miałby mieć też?
A jeśli chodzi o rodznę z prologu to jeszcze będę o niej potem wspominać. ;)
Pozdrawiam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeju!
OdpowiedzUsuńTrupy, bluźnierstwa , sceny erotyczne ! Zacieram rączki, wiedzę, że szykujesz dla nas to, co najlepsze!
Prolog, świetny! napisany wprost wybornie! Już wiem, jak bardzo będzie mi się podobało dalej.
Co do komputerów w 1996 to były, i to wcale nie wielkości szafy. :D Na początku lat 90tych weszły do sprzedaży dla osób prywatnych również laptopy, które wyglądem nawet przypominały te obecne. ( a ciężkie tak, że internetu Lte co prawda i nie miały, ale można było nimi zabić ).
Cieszę się, naprawdę i to ogromnie, na kolejne Twoje opowiadanie. :D
Ps. Wkradła Ci się kurka- zamiast kurtki. :D
Miło widzieć tyle radości u kogoś, że zaczęłam nową historię. :) Mam nadzieję, że będzie ci się podobało.
UsuńJa okładnie nie znam się na historii komputerów, ale nim onim wspomniałam to sprawdziłam, kiedy powstały pierwsze prywatne, żeby gafy nie strzelić. xD
I dzięki za wskazanie błędu! :)
Napisałaś coś o zwłokach, więc pojawiłam się bezzwłocznie (suchoxD)
OdpowiedzUsuńObiecałam sobie zajrzeć wcześniej, ale śnieżyce mnie zatrzymały.
Tajemniczy prolog, mało wiemy, lubię to.
Hmm, czy dźwięk pozytywki to taki prolog do morderstwa? Ofiara słyszy melodię i zaraz potem pada martwa na deski?
No cóż, przyczepię się jako obserwator, oczekując dalszego rozwoju akcji :>
Pozdrawiam cieplutko!
Hej! Miło cię widzieć!
UsuńCieszę się, że rozdział się spodobał i mam nadzieję, że kolejne też będą cieszyć. :D
A o pozytywce też będzie jeszcze słowo. ;)
Pozdrawiam cię, kochana!
"Trupy, krew, bluźnierstwa" uhuhuhu, wiesz jak sprawić, żeby zrobiło mi się ciepło na serduszku. Chcę tego wszystkiego!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak ten prolog trzymał mnie w napięciu. Przez cały czas zastanawiałam się czy to będzie coś mistycznego czy rzeczywistego. Naprawdę poczułam niepewność i niepokój. Wyszło świetnie! Biję pokłony. Lecę szybciutko do następnego rozdziału.